sierpnia 15, 2017

Weekend w stolicy. Przyjaźń na całe życie. Wspólne marzenia. Część 1.


Hejka! Już od jakiegoś czasu zbierałam się do napisania kilku słów, z krótkiego pobytu w Warszawie. Biorąc pod uwagę, że sezon trwa w pełni i nie stronie od wolnego czasu, wyjazd okazał się mini wakacjami i odpoczynkiem od codziennej rutyny. Mimo że Paulina mieszka
na drugim końcu Polski, bez problemu udało nam się zgrać terminy (dla zorganizowanych dziewuch to nic trudnego). Weekend w Warszawie nie był jedynie spotkaniem przy drinku dwóch przyjaciółek, jednak czymś więcej - spełnieniem wspólnego marzenia, o którym później....




Paulina (mój osobisty touroperator), znalazła dla nas i was kilka propozycji miejsc, które wg opinii, warto odwiedzić będąc w Warszawie. Pełną Parą - Dim Sum Bar (kliknij, by przejść do strony) - nasz pierwszy przystanek - niewielki lokal na ulicy Siennej. Miejsce, które może się pochwalić chińskimi pierożkami na parze. Dodatkowo w menu znajdziemy wiele propozycji dań kuchni azjatyckiej. Przyjemne miejsce znajdujące się pomiędzy blokowiskami nieopodal centrum. 
Postawiłyśmy na słynne pierożki oraz zupę Tom Kha z kurczakiem, które okazały się strzałem w dziesiątkę na nasze burczące brzuchy. Miejsce godne polecenia!









Kolejne miejsce odkryłyśmy przypadkiem, nasz GPS niestety nie zadziałał zbyt dobrze xD. Po chwili spędzonej w coctail barze - stwierdziłyśmy, że to nie tu, że głupio wyjść... zamówiłyśmy drinka. Eleganckie i specyficzne miejsce, dla osób starszych... zdecydowanie - nie! Lokal okazał się miłym zaskoczeniem i odkryciem! (na pewno wrócimy ponownie). LAZY DOG (kliknij, by przejść do strony), bo o nim mowa, znajduje się na ulicy Kruczej. Na pierwszy rzut może się wydawać, że miejsce nie dla wszystkich. Jednak to tylko złudne wrażenie.


Autorska karta koktajli powala na łopatki - orzeźwiający drink podany na mchu z unoszącą się parą olejków eterycznych - wielkie WOW oraz alkohol pomieszany z kefirem naprawdę robi wrażenie i przyjemnie działa na kubki smakowe. 





Zgłodniałyśmy... ostatnim przystankiem okazała Woda Ognista (kliknij, by przejść do strony). Z polecenia p. barmana, zawitałyśmy na Wilczą. Biorąc pod uwagę późną porę zdecydowałyśmy się na "nie" mini przekąskę i drinka (zapewniam, że w tym dniu to już ostatni :D). Przyjemne i klimatyczne miejsce znajdujące się w podziemiach budynku. Przemiła i profesjonalna obsługa. Jedzenie bardzo dobre - nie da się zaprzeczyć. Mini kopytka z batatów oraz tatar z buraka z orzechami - palce lizać! Do picia - Wianki nad Wisłą oraz Relaks badylarza prosto z konewki! 







A co do marzenia, dowiecie się już jutro, cdn...

Buziaki Lampczilla!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 lampczilla.blogspot.com , Blogger